W końcu udało mi się skończyć kamizelkę dla sąsiadki mojej mamy. Niestety trochę to trwało , bo wełenka to jakiś cienki moher , trochę sztuczny , nieprzyjemny i strrraszny do prucia. A niestety zaliczyłam kilka pomyłek, do tego czarny kolor. Ale mając wiele nowych pomysłów zawzięłam się i dziś oddaję właścicielce.
Kiedyś robiłam bardzo podobną mojej mamie i tak jej sie spodobała , że chciała taką dla siebie.
Do tego zrobiłam też sąsiadce szalik z wełny pamiętającej dobre czasy prl-u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz